Ach, cóż to był za dzień! Festiwal Talentów w szkole im. B. Jańskiego w Krakowie można porównać tylko do kolorowego tornada kreatywności z domieszką magii, konfetti i lekkiego zawrotu głowy.
W Małej Fecie – klasach 1–4 – słodycz i entuzjazm zaraziły publiczność. Szarfy fruwały z rozmachem, a śpiewające dziewczynki czarowały publikę tak skutecznie, że nawet szkolny dzwonek zamilkł z wrażenia. Wielka Feta – klasy 5–8 – tu zaimponowała różnorodność pomysłów. Jury rozważało ucieczkę ewakuacyjną, by uniknąć dramatycznej odpowiedzialności wyboru zwycięzców. Bo i karykatury jak z „New Yorkera”, i śpiewy, które zawstydziłyby niejedną TikTokową divę, i pokazy tak zaskakujące, że nawet Google nie miałby na nie odpowiedzi. A skrzypce… ach, te skrzypce – dotarły nie tylko do najgłębszych zakamarków duszy, ale i do Pana Jana na dyżurce.
W przerwie widownia tańczyła belgijkę z taką werwą, że podłoga lekko drżała – albo z emocji, albo z przeciążenia. Na tle tego artystycznego zamętu wyróżniali się konferansjerzy – uczniowie klas ósmych, którzy prowadzenie imprezy zamienili w dzieło sztuki. To po prostu konferansjerska ekstraklasa. Gdyby rozdawano statuetki za prowadzenie, otrzymaliby i Małego, i Dużego Teodora.
A skoro już o statuetkach mowa – fanfary rozniosły się po całej szkole, a Teodory trafiły do zwycięzców, którzy przez resztę dnia unosili się nad ziemią dokładnie pięć centymetrów – potwierdzone przez panią od fizyki.